18 marca 2017

Zimowe Bieszczady Wschodnie cz.3 - Biłasawica




Trzeciego, ostatniego dnia pobytu w ukraińskich Bieszczadach z racji pochmurnej i mglistej pogody postanowiliśmy wybrać się na krótką i mało wymagającą trasę na niewysokie wzgórza okalające szczyt Pikuja od wschodu. 
Na start naszej wędrówki wybraliśmy ponownie wioskę Biłasawicę. I znów jak pierwszego dnia przemaszerowaliśmy przez osadę. Tym razem jednak nie poszliśmy prosto, a skręciliśmy w prawo; w jedyną boczną uliczkę która prowadzi pod cerkiew i dalej wyprowadza na okoliczne wzgórza. Tędy też prowadzi okrężny czerwony szlak na szczyt Pikuja.

Jak już wspominałem w pierwszej części, Biłasawica to w pewnym senie wioska-skansen. Można tutaj zobaczyć wiele tradycyjnych domów i zagród. Dla tych, którzy lubią takie klimaty mogę polecić jeszcze inną karpacką wieś leżącą u podnóża pasma Pikuja na północny-zachód od Biłasawicy - Libuchorę. Do Libuchory bardzo często organizowane są wyjazdy  PTTK z oddziałów w Sanoku czy Rzeszowie. 
Krzyż przy skrzyżowaniu dróg w wiosce

  

Wioska jest niewielka, dlatego szybko wychodzimy poza zabudowania na otwarte przestrzenie. Za ostatnimi domami droga nie jest już odśnieżana, dlatego jesteśmy zmuszeni założyć rakiety śnieżne. Wędruje się całkiem przyjemnie. Dzisiejsza trasa jest na tyle krótka, że można ją zaliczyć do tych z serii popołudniowych spacerów. Ale co to byłaby za trasa, gdyby nie osiągnąć jakiegoś szczytu?! Dlatego nasze kroki kierujemy na niewysoki szczycik o nazwie Perehib (811 m.n.p.m.).
  
Opłotki za ostatnimi zabudowaniami wsi
Co jakiś czas oglądamy się za siebie, skąd zaczynają się pierwsze widoki na Biłasawicę z góry. Na pierwszym planie widać stąd położoną nieco na uboczu i górującą nad domami cerkiew z cmentarzem.

Po około 45 minutach marszu od ostatnich zabudowań stajemy na grzbiecie Perehib (811 m.n.p.m.). Dość mocno wieje. W pogodny dzień z tego miejsca na pewno byłby wspaniały widok na Pikuja i okoliczne wzniesienia. Dziś jednak sam szczyt ukryty jest w chmurach, a panorama jest raczej smutna i ponura.

Widok spod szczytu Perehiby (811 m.n.p.m.)
Spędzamy na grzbiecie dość długą chwilę, ale nie ma dziś szans na jakiekolwiek chwilowe przejaśnienie. Nie ma sensu czekać i marznąć, tym bardziej, że dość mocno wieje. Postanawiamy przejść kawałek wzdłuż grzbietu i zejść do drogi, którą rozpoczęliśmy wejście na górę. W ten sposób Biłasawica i ukraińskie Bieszczady żegnają nas pochmurną aurą...






1 Komentarze: