Pogoda na poniedziałek w Beskidzie Żywieckim zapowiadała się cudownie. To miał być jeden z tych cudownie zimowych dni z błękitnym niebem i bajecznie ośnieżonymi górami. Od kilku dni po głowie chodziło mi jednak wejście na Mogielicę (1171 m.n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego. Nic to, że prognozy dla tej części Beskidu nie były najlepsze; mimo to kierowany swoistą obsesją postanowiłem podjąć wyzwanie.
Swą trasę rozpocząłem w Jurkowie –
sennej wiosce położonej w głębokiej dolinie między Mogielicą,
Łopieniem, a Ćwilinem. W centrum wsi znajduje się wygodny parking
dla samochodów; kościół pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy z
początku XX wieku, kilka sklepów oraz zajazd Mogielica obecnie
świadczący usługi tylko na imprezy okolicznościowe.
Ranek jest bardzo rześki. Po
weekendowych opadach śniegu wszystko tonie w śniegu; nawet droga
przykryta jest jego cienką warstwą. Wielkie śniegowe czapy zwisają
z dachów budynków; okrywają przydrożne drzewa; a przepływający
przez wieś strumień wydaje się drzemać pod zimową pokrywą.
|
Jurków |
Z Jurkowa na Mogielicę wiedzie
niebieski szlak. Prowadzi z parkingu przez mostek, aby tuż za nim
skręcić w prawo wzdłuż potoku. Początkowo idzie się dobrze
odśnieżonymi lokalnymi drogami; później jednak ścieżka
wyprowadzająca pod las zasypana jest świeżą warstwą śniegu.
Szlak jest nieprzetarty, ale idzie się dość przyjemnie; warstwa
puchu sięga jedynie nieco powyżej kostek. Szybko wchodzę w las,
gdzie nikną widoki. Pogoda pogarsza się; znika błękitne niebo, a
ze wschodu szybko napływają niskie chmury. Szczególnie się tym
nie przejmuję. W lesie panuje niesamowita atmosfera; jest cicho;
ośnieżone jodły i świerki tłumią wszelkie odgłosy. Poruszam
się całkowicie bezszelestnie; moje kroki tłumi śnieg. Wydaje się
jakby cały las zamarł w oczekiwaniu na coś nieuniknionego; jakby
czas zwolnił lub nawet się zatrzymał. Nic nie mąci spokoju tego
miejsca. O tym, że jednak coś się tutaj dzieje świadczą liczne
tropy leśnej zwierzyny na śniegu. Czy przypadkiem ona nie przygląda
mi gdzieś się zza smreka?
|
Jurków |
|
Niebieski szlak na Mogielicę |
W połowie trasy na szczyt znajduje się
ładnie położona polana zwaną Cyrlą. W jej dolnej części
istnieją zabudowania gospodarskie; najprawdopodobniej wykorzystywane
jeszcze latem. Obok niewielki leśny młodnik; wkrótce i to miejsce
porośnie drzewami i utracimy kolejną górską panoramę. Lepszy
widok rozpościera się z górnej części Cyrli. Stąd można
dostrzec całe długie ramie Mogielicy odchodzące na południowy -
zachód z kulminacjami Krzystonów (1012 m.n.p.m.) i Jasień (1052
.n.p.m.). Nieco na północ widać zbocza Ćwilina (1072 m.n.p.m.)
oraz dalej szczyty Lubogoszczy (968 m.n.p.m.) i Lubonia Wielkiego
(1022 m.n.p.m.).
|
Cyrla |
|
Panorama z górnej części Cyrli |
Po opuszczeniu Cyrli wchodzimy znów w
las, tym razem jednak jest to głównie buczyna. W śniegu idzie się
dość mozolnie; ścieżka prowadzi coraz to większymi stromiznami.
Trzeba bardzo uważać, gdyż pod świeżym śniegiem znajduje się
warstwa lodu. Niestety pogoda nadal zawodzi; nad szczytem wiszą cały
czas ciemne ołowiane chmury. Nie ma co liczyć na Słońce. Szczyt
Mogielicy wygląda jak z bajki. Ośnieżone drzewa; wspaniała okiść
na gałęziach i oblodzona wieża widokowa tworzą niepowtarzalny
klimat.
Z wieży widokowej przy dobrej pogodzie
roztaczają się szerokie widoki na cztery strony świata. Widać
skąd cały Beskid Wyspowy, Gorce, szczyty Tatr a także Beskidu
Sądeckiego oraz Żywieckiego. Dziś muszę zadowolić się
perspektywą najbliższych szczytów i dolin. Przebywanie na wieży
muszę ograniczyć do minimum z racji lodowatego wiatru. Mimo to
spędzam dość sporą chwilę na szczycie. Nieco poniżej
wierzchołka robię dłuższy popas. Przy papieskim krzyżu znajduję
osłonięte miejsce, gdzie mogę spokojnie napić się gorącej
herbaty i coś przekąsić. Zastanawiam się także nad drogą
powrotną. Czy schodzić zielonym na przełęcz Rydza-Śmigłego i
dalej drogą do Jurkowa czy podążyć żółtym szlakiem przez Halę
Stumorgową i dalej przez Krzystonów z zejściem do Półrzeczek,
skąd asfaltem do Jurkowa. Ostatecznie wygrywa opcja dłuższa przez
Półrzeczki.
|
Wieża widokowa na szczycie |
Na Hali Stumorgowej wieje
niemiłosiernie. Wschodni wiatr całkowicie zawiał tu jakiekolwiek
ślady szlaku; zaspy w niektórych miejscach sięgają do połowy
łydki. Od wschodu wiszą ciemne chmury, które przez chwilę
całkowicie pochłaniają widoczny z oddali szczyt Mogielicy. Na hali
z racji otwartego terenu zalega o wiele więcej śniegu niż w lesie
dlatego maszeruje się znacznie trudniej. Idąc przez hale wracają
wspomnienia z cieplejszych dni, kiedy to nocowałem tutaj w namiocie. Wtedy ta rozległa polana była
gościnnym miejscem, dziś jest lodowata i bezduszna...
|
Na szczycie wieży widokowej |
|
Widok w stronę Dobrej |
|
Krzyż papieski na zboczach Mogielicy |
Za halą wchodzę w las. Tutaj także
szlak jest nieprzetarty. Teraz odcinek żółtym szlakiem będzie
dość monotonny, gdyż wiedzie cały czas bukowym lasem bez
jakichkolwiek widoków. Po dotarciu w okolice Bazy Namiotowej Polana
Wały, wybieram wyznaczony tutaj zielony szlak do Półrzeczek. Idę
tędy pierwszy raz. Niestety i tutaj zero widoków. Szkoda, bo w
końcu się rozpogadza i wychodzi Słońce. Do wioski docieram już
po zachodzie. Łuna ostatnich promieni oświetla mi jeszcze drogę do
Jurkowa. Po drodze fotografuje kilka starych chat oraz otoczenie
wioski. Temperatura spada coraz szybciej; mróz szczypie po twarzy;
sierp księżyca pojawia się na bezchmurnym niebie... powroty do
codzienności są zawsze trudne.
|
Zielony szlak do Półrzeczek |
|
Strumień w Półrzeczkach |
|
Półrzeczki |
|
Półrzeczki |
|
W drodze do Jurkowa... ostatnie spojrzenie za siebie |
Super zdjęcia i widoki. Jurków jest fajny - to jasne! :D
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i taka sama relacja. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie opisałeś swoją wyprawę. Fotografie wspaniałe.
OdpowiedzUsuń