Natura człowieka ma to do siebie, że wszystko pragnie usystematyzować, policzyć, zliczyć, nazwać i wyznaczyć granice, pomnożyć czy podzielić, ustalić dla wszystkiego określone miejsce w czasie i przestrzeni. Ale czy wszystko należy poddawać szczegółowej analizie „szkiełka i oka” nie pozostawiając choć najmniejszej cząstki dla wymykającej się logicznemu postępowaniu duszy.
Same góry już dawno temu zostały poznane, nazwane, pomierzone; ale to co uchodzi umysłowi, pozostaje najskrytszą głębią i powodem dla którego wędruje się po tych spiętrzonych wałach ogromnych ilości skał. Osobisty, emocjonalny stosunek do tej części świata napędza wielu z nas do odbywania dalszych lub bliższych podróży; a wojaże te są tylko pretekstem do głębszego odkrywania zakamarków własnych sumień i poznawania dusz innych ludzi. Góry nigdy nie powinny być – w moim osobistym romantycznym spojrzeniu na ten temat – miejscem do rozgrywania jakichkolwiek rywalizacji. Dla każdego na swój sposób stanowią wyzwanie rzucone swoim słabościom, bez względu czy wchodzimy na jedną z setek Kiczor lub Magurek czy rzucamy wyzwanie najwyższym szczytom. Paradoksalnie wysokość nie ma tu znaczenia – znaczenie ma to co chcemy w sobie pokonać; jakich uczuć chcemy doświadczyć obcując z przyrodą na górskiej perci czy płaju.
Koniec roku zawsze sprzyja podsumowaniom. Dla mnie to kolejny owocny rok w którym spędziłem wiele miłych chwil na karpackich ścieżkach. Czasem było ciężko, czasem lżej; czasem napływało zwątpienie czy to co się robi; za czym się gna się ma jednak jakiś sens. Wniosek jest jednak jeden: nie ważne jest zdobywanie czegokolwiek, ale ważne jest cały czas szukanie czegoś nieosiągalnego. Po drodze okazuje się, że człowiek znajduje inne, wcale niemniej wartościowe cele. Idziemy, a główny „szczyt” cały czas się oddala, ukrywa się za horyzontem, aż w końcu dochodzisz do wniosku, że w sumie nie pragniesz go zdobyć. Pragniesz tylko iść i być gdzieś tam....
Wielka Fatra - morze mgieł |
Ogólnie rzecz biorąc w 2017 roku
spędziłem 36 dni w górach; przemierzyłem 636 km karpackich ścieżek
w 4 krajach; pokonałem 29 090 m przewyższeń. Czy to
dużo czy mało? Możecie sami ocenić.
- Styczeń: Ukraińskie Bieszczady Wschodnie
- Luty: brak górskich wyjazdów
- Marzec: Mała Fatra, Pogórze Ciężkowickie
- Kwiecień: Beskid Wyspowy
- Maj: Wielka Fatra, Połonina Borżawa i Krasna
- Czerwiec: Gorce
- Lipiec: Beskid Śląski, Tatry, Czarnohora
- Sierpień: Beskid Śląski, Beskid Żywiecki
- Wrzesień: Beskid Śląski, Beskid Żywiecki, Beskid Mały, Tatry
- Październik: Beskid Żywiecki, Beskid Mały
- Listopad: Beskid Żywiecki, Beskid Śląski
- Grudzień: Beskid Śląski
Cieńków |
Beskid Śląski: Wełczoń |
Piękne podsumowanie. Gratuluję.
OdpowiedzUsuń