Drugiego dnia naszego pobytu w górach
trasa obejmowała najwyższe wzniesienia Czarnohory – dominujące
swoją sylwetką nad otoczeniem szczyty Pietrosa (2020 m.n.p.m.) oraz
Howerli (2061 m.n.p.m.). Nasza pobudka wypadła dość późno w
związku z nocną integracją. Po zebraniu obozowiska, przygotowaniu
śniadania wyruszyliśmy na szlak ok. godziny 10. Piękna pogoda
zachęcała do marszu.
Jako, że nocowaliśmy niedaleko
szczytu Pietrosa (2020 m.n.p.m.) szybko udało się zdobyć jego
wierzchołek. Na szczycie przywitało nas kilka osób i wspaniałe
widoki na wszystkie strony świata. Najpiękniejszy moim zdaniem
widok roztacza się na wschodnią stronę, gdzie stoki Pietrosa (2020
m.n.p.m.) stromo opadają w dół dając wrażenie ogromnej głębi
przestrzeni.
|
Poranne zwijanie obozowiska |
|
Howerla niepozornie zerka zza różaneczników |
|
Masywny szczyt Pietrosa |
Nie bez znaczenia jest fakt, że Pietros jest
odosobnioną górą; dookoła niego w kierunku wschodnim nie ma
żadnych innych wyższych wzniesień. Wschodnia panorama obejmuje
całą główną grań Czarnohory (Pietros zaś znajduje się w tzw.
Czarnohorze Zachodniej) od Howerli (2061 m.n.p.m.) przez Breskuł,
Pożyżewską, Dancerz, Turkuł, Brebenieskuł, Gutin Tomnatyk po Pop
Iwana. W stronę północną panorama obejmuje potężne szczyty
Gorganów z wysuwającym się na pierwszy plan Chomiakiem, Syniakiem
oraz Doboszanką. W stronę zachodnią widać pasmo Świdowca oraz
niskie szczyty Czarnohory Zachodniej. Południowa strona obejmuje zaś
widok na pięknie stąd widoczne pasmo Marmaroszy. Szczyt Pietrosa
przyozdabia wątpliwej urody budka po byłej kapliczce oraz okazały
żeliwny krzyż.
|
Po Pietrosie nasz kolejny cel to Howerla |
|
Szczyt Pietrosa |
|
Główna grań Czarnohory |
|
Gorgany z Pietrosa; od prawej Doboszanka, Syniak i Chomiak |
|
Marmarosze |
Zejście z Pietrosa (2020 m.n.p.m.) w
stronę Howerli na przełęcz Kakaradza prowadzi stromą ścieżką z
której cały czas roztaczają się piękne widoki. W niektórych
miejscach szlak jest bardzo zniszczony, także przy schodzeniu trzeba
pomagać sobie rękoma. Przełęcz pod Pietrosem to bardzo dobre
miejsce biwakowe. Znajduje się tutaj woda oraz jest dostęp do opału
co pozwala rozniecić ognisko. Nieco poniżej znajduje się duża
pasterska staja na połoninie Hołowczeskiej. Przechodząc przez to miejsce, miałem cały czas
przed oczyma swój zeszłoroczny nocleg tutaj podczas lipcowej burzy.
|
Połonina Hołowczeska z zejścia z Pietrosa |
|
Howerla spod przełęczy Kakaradza |
|
Dogodne miejsce biwakowe - przełęcz Kakaradza |
|
Połonina Hołowczeska, w tle Gorgany |
Słońce przypieka coraz solidniej, ale
mamy szczęście bo z przełęczy Karkaradza wchodzimy w las i
wygodną drogą trawersującą zbocza górskie dochodzimy do kolejnej
połoniny. Połonina Skopeska bo o niej mowa położna jest w cieniu
Pietrosa i Howerli – jakoby strażników czuwających nad
znajdującą się tutaj stają. Na południe cały czas idealnie
widoczny masyw Marmaroszy skrzy się w ostrym, późnomajowym Słońcu.
Na połoninie Skopeskiej znajduje się otwarta wiata w której można
znaleźć schronie lub przenocować, gdyż nieopodal znajduje się
dość dobre źródło wody.
|
Howerla na tle połoniny Skopeskiej |
|
Połonina Skopeska - widok na Marmarosze |
Z połoniny Skopeskiej już niedaleko
do Peremyczki, czyli punktu kontroli Karpackiego Parku Narodowego.
Idąc dalej należy wykupić wstęp na teren parku w wysokości 25
hrywien za osobę za dzień; można też pozostawić tutaj śmieci.
Oprócz posterunku strażników parku znajdują się tutaj tablice
informacyjne oraz budynek w którym za niewielką opłatą można
skorzystać z noclegu na pryczach.
Od Peremyczki szlak w końcu podąża
ku górze. Zaczynamy wspinać się powoli w stronę najwyższego
szczytu Czarnohory i zarazem Ukrainy – Howerli. Droga jest w miarę
wygodna choć mało tu cienia, który dałby odrobinę ochłody w
skwarze popołudnia. Po drodze przed końcowym podejściem na szczyt
mijamy jeszcze jedno źródło oraz kilka dogodnych miejsc
noclegowych. Bryła Howerli rośnie teraz w oczach. Jej stromo
pochylone stoki wzbudzają szacunek oraz imponują wielkimi
odsłoniętymi płytami skalnymi, na których nie jest w stanie nic
wyrosnąć.
|
Pod Howerlą |
|
Na zboczach Howerli |
Szlak czerwony spotyka żółty na
niewielkiej przełączce u podnóża Howerli. Stąd już niedaleko na
szczyt, lecz droga wiedzie mocno w górę. Ścieżka kluczy między
skałami wydeptaną murawą. Tu i ówdzie pojawiają się wątłe
krzewy różanecznika wschodniokarpackiego kwitnącego na różowo.
Niestety antropopresja jest tutaj ogromna; choć erozja spowodowana
turystyką jeszcze nie jest tak duża jak w niektórych miejscach w
polskich Tatrach.
Howerla (2061 m.n.p.m.) to narodowa
góra Ukraińców. Wbrew pozorom na wierzchołku nie jest tak mało
miejsca jak się to wydaje patrząc na nią z dużej odległości.
Znalazło się tu miejsce dla kilku krzyży, pomnika czy obelisku
pomalowanego w narodowe barwy ukraińskie. Wszędzie powiewają
targane lodowatym wichrem flagi Ukrainy.
|
Pietros ze szczytu Howerli |
|
Howerla |
|
"Na Howerli zebrano ziemię Twoją, Ukraino!" |
Jest wczesne popołudnie, a pozostanie
na szczycie nieco dłużej to wielkie wyzwanie. Mimo pełnego Słońca
temperatura jest bardzo niska za sprawą silnego, zimnego wiatru. Po
kilku chwilach i pamiątkowych zdjęciach schodzimy nieco niżej w
stronę Breskuła (1911 m.n.p.m.), gdzie zatrzymujemy się na popas w
miejscu zacisznym i osłoniętym przed lodowatymi podmuchami.
Z Howerli (2061 m.n.p.m.) jak na dłoni
widać naszą dalszą drogę. Jestem bardzo zadowolony, że tym razem
uda mi się przejść całą grań. W tamtym roku przeszkodziły nam
w tym liczne burze i zmienność pogody; teraz prognozy na cały
tydzień zapowiada się bardzo stabilnie.
|
Nasza dalsza trasa widziana z Howerli |
|
Czarnohora |
|
Howerla |
Początkowo myślałem, że uda się
nam dojść na nocleg pod jeziorko Brebieneskuł, jednak będąc na
Howerli po kalkulacji odległości i czasu uświadamiam pozostałych,
że dziś naszą bazą na nocleg będzie jeziorko Niesamowite
oddalone od Howerli jakieś 3 h marszu.
Czas ruszać dalej bo Słońce już
coraz niżej. Pod naszymi stopami padają kolejne szczyty Breskuł
(1911 m.n.p.m.), Pożyżewka (1822 m.n.p.m.). Pojawiają się też
dawne słupki przedwojennej granicy. Coraz niżej wędrujące nad
horyzontem Słońce barwi bezkresne połoniny na rudawo-czerwony
kolor. Kwitnący różanecznik pojawia się coraz liczniej w zwartych
grupach dodając niepowtarzalnego uroku krajobrazowi. Czuję się już
mocno zmęczony upałem oraz ciężarem na plecach. Odpuszczam
wejście na Dancerz (1855 m.n.p.m.) i trawersuje szczyt; Michał i
Magda jednak postanawiają go zdobyć. Dla mnie to nawet lepiej, bo
czekając na nich mogę chwilę odsapnąć i zregenerować siły. Za
Dancerzem pozostaje już do zdobycia ostatni tego dnia wierzchołek.
|
Howerla z Breskuła |
|
Gdzieś między Dancerzem a Turkułem |
|
W promieniach zachodzącego Słońca |
Turkuł (1933 m.n.p.m.) to szczyt o
charakterystycznym kształcie, dlatego łatwo rozpoznawalny już z
daleka. Po wejściu na wierzchołek nie pozostajemy tu długo, ze
względu na dość późną porę, zimny wiatr i chęć odpoczynku.
Jezioro Niesamowite widać stąd jak na dłoni. Szybko schodzimy na
przełęcz i stamtąd wygodną ścieżką udajemy się na miejsce
biwakowe. Zmrok zapada coraz szybciej, a po rozbiciu namiotu i
toalecie brakuje nam już chęci na dłuższe gotowanie, dlatego
przygotowujemy to co da się upichcić najszybciej. Zimny wiatr nie
daje za wygraną i nie pozwala na swobodny wypoczynek na zewnątrz
namiotu. Po zachodzie Słońca temperatura szybko spada, dlatego nie
pozostaje nam nic innego jak szybkie wsunięcie się do śpiworów.
|
Pod jezioro Niesamowite schodzimy w cieniu góry Turkuł |
0 Komentarze:
Prześlij komentarz