14 lipca 2017

Tatry Wysokie - Rysy




Mimo niepewnych prognoz pogodowych decydujemy się na zdobycie Rysów (2499 m.n.p.m.). Około godziny 6 rano parkujemy samochód na parkingu na Palenicy Białczańskiej i rozpoczynamy swą wędrówkę. Osobiście dla mnie jest to wyjątkowy dzień, gdyż dopiero teraz, po wielu latach górskich tułaczek mam zdobyć ten najwyższy szczyt w polskich Karpatach. Humory więc dopisują, pogoda się poprawia i dzięki temu asfaltowa droga do Morskiego Oka szybka umyka nam spod nóg.


Schronisko nad Morskim Okiem

Przy schronisku garstka osób. Lekkie zdziwienie, gdyż spodziewałem się tutaj w sezonie rzeszy turystów. Być może spowodowane jest to jeszcze wczesną porą – tłumy urlopowiczów nie zdążyły jeszcze dotrzeć nad jezioro, a samo Zakopane zapewne o tej porze dopiero budzi się ze snu.
Krótki odpoczynek przed schroniskiem. Niskie chmury przepływają pomiędzy tatrzańskimi szczytami Mięguszów (2438 m.n.p.m.), Mnicha (2067 m.n.p.m.) i Cubryny (2376 m.n.p.m.). Niepowtarzalny spektakl światła i cieni. W ciemnej tafli Morskiego Oka oprócz okolicznych szczytów dostrzegamy liczne pstrągi.


Nad Morskim Okiem

Nad Morskim Okiem

W drogę. Ścieżka prowadząca pod Czarny Staw pod Rysami jest wielce przyjemna. Brzegiem Morskiego Oka idzie się wyśmienicie. Szum lekkiego wiatru porusza korony świerków, jodeł i tak okazałych tutaj limb. Powoli wdrapujemy się na rygiel Czarnego Stawu – 190 metrów różnicy wysokości między jeziorami. Przy szlaku strumień tworzy piękne kaskady. W końcu jesteśmy – spod ustawionego tutaj w 1836 roku metalowego krzyża roztaczają się wspaniałe widoki na leżące poniżej Morskie Oko, masyw Szpigalasowego Wierchu (2172 m.n.p.m.) i Miedzanego (2233 m.n.p.m.). Patrząc w stronę przeciwną piętrzą się przed nami Rysy (2499 m.n.p.m.) i pionowe ściany Kazalnicy (2159 m.n.p.m.).

Mnich (2067 m.n.p.m.) widziany znad brzegów Morskiego Oka

Rysy (2499 m.n.p.m.) spod Morskiego Oka

Szlak okrąża od północnego-wschodu Czarny Staw. Znów idzie się łatwo i przyjemnie. W pięknej, błękitnej tafli jeziora zuchwale załamują się pojedyncze promienie Słońca. Odbijamy od stawu w górę. Przyjemna ścieżka podrywa się nagle ku górze. Teraz na odcinku 1,5 km czeka nas 900 metrowe podejście, co daje średnie nachylenie rzędu 30 stopni. Mimo stromizny idzie się nam wyjątkowo dobrze. Na niebie pojawia się coraz więcej chmur, nie widać jednak zagrożenia opadem, temperatura idealna, lekki chłodzący wiaterek. Nieco zniszczony szlak doprowadza nas do tzw. Buli pod Rysami. Od tego miejsca zaczynają się już większe trudności. Szlak jest jednak dobrze zabezpieczony łańcuchami, dlatego idzie mi się nadzwyczaj przyjemnie. Ekspozycja duża, choć nie tak duża jakiej się spodziewałem.

Morskie Oko z rygla Czarnego Stawu pod Rysami

Szybko pniemy się ku górze. Widzimy, że za nami tworzy się już dość sporej wielkości wężyk ludzi, którzy zaczynają atakować szczyt. Mamy szczęście; wczesne wyjście zagwarantowało nam mniejszy ścisk na szlaku.

Czarny Staw z podejścia na Rysy (2499 m.n.p.m.)

Docieramy na szczyt na około pół godziny przez założonym czasem. Jest 11.30, a na samym szczycie Rysów brakuje już powoli miejsca. Wiele osób weszło tutaj od strony słowackiej. Widoki ze szczytu mocno ograniczają chmury i mgły. W oddali nad Zakopanem widać kotłujące się ciemne chmury. Nie wróży to niczego dobrego. Chwila odpoczynku, moment na kilka zdjęć i schodzimy. Na zejście wybieramy szlak na stronę słowacką.

Widoki ze szczytu ograniczają niskie chmury

Dumne turnie słowackich Tatr Wysokich

Schodząc na przełęcz Wagę (2340 m.n.p.m.) mamy okazję podziwiać dumne szczyty Wysokiej (2547 m.n.p.m.) i Ganku (2462 m.n.p.m.) spowite chmurami. Piękna sceneria.





Dłuższy popas przy Chacie pod Rysami. Mam wrażenie, że to polskie schronisko, gdyż większość osób przebywających tutaj to Polacy. Po drodze w dół spotykamy kilku turystów zza naszej wschodniej granicy. Pytają o dalszą drogę, udzielamy im kilku wskazówek.

Droga w dół spod schroniska jest łatwa. Szybko tracimy wysokość. W dole otwiera się widok na Żabią Dolinę z Żabimi Stawkami. Po przekroczeniu drabinek i podestów przy zejściu do doliny padają pierwsze krople deszczu. Okazuje się, że z drugiej strony grani przepływają ciężkie burzowe chmury; w oddali rozlega się grzmot. Deszcz nasila się; zakładamy przeciwdeszczowe kurtki. Cieszymy się, że deszcz nie złapał nas na gołej skale lub na łańcuchach. Kontynuujemy swój marsz w dół. Opad przeradza się w ulewę, która trwa około 30-40 minut. Ale jak mówią po burzy zawsze wychodzi Słońce. Tak też i tym razem! Na rozdrożu przy Żabim Potoku pojawia się piękne błękitne niebo, a bardzo mocne Słońce szybko wysusza nasze przemoczone spodnie.

Chata pod Rysami i najbliższe otoczenie

Żabie Stawki

Wędrujemy teraz pięknym górnoreglowym lasem w którym swoją uwagę przyciągają wspaniałe okazy limb. Okazy o wiele potężniejsze niż nad Morskim Okiem. Mokry las w silnych promieniach Słońca błyszczy i skrzy się. Czyste i wilgotne powietrze przesiąknięte jest zapachem ziół oraz wonią żywicy i igliwia.

W Dolinie Mieguszowieckiej napotykamy na piękne okazy limb

Od Popradzkiego Plesa na drodze pojawia się asfalt. Teraz schodzimy do stacji kolejki wąskotorowej Popradzkie Pleso, skąd elektriczka zabiera nas do Starego Smokowca. Tam zaś łapiemy autobus na Łysą Polanę. 

Cieszę się, że wszystko poszło zgodnie z planem i w końcu udało mi się zdobyć najwyższy szczyt polskich Karpat. Już wiem, że na pewno znów wkrótce się tam wybiorę przy lepszej pogodzie, aby w pełnej krasie móc podziwiać wspaniałe widoki, jakie roztaczają się ze szczytu.

W Żabiej Dolinie

2 Komentarze:

  1. Gratuluję wyjścia z polskiej strony, ja jak dotąd wychodziłem i schodziłem zawsze od strony słowackiej. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję, brawo Ty! Piękne są te nasz góry, piękne opisy wędrówek - jak zawsze. Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń