7 listopada 2017

Beskid Żywiecki - W paśmie Jałowca




Wydawało się, że już na dobre pożegnaliśmy jesień. Niedawne przymrozki, wiatry i słoty skutecznie odstraszały od wychylania nosa poza ciepły dom. Wydawało się, że pozostaje już tylko czekać na prawdziwie białą zimę, aby w górach było znów bajecznie i pięknie. Wydawało się, bo miniony słoneczny weekend obdarował tych, którzy wybrali się w góry wspaniałymi, dalekimi widokami. Dawno powietrze nie było tak przejrzyste i czyste – a to zasługa niedawnych wiatrów i lekkiego przymrozku podczas tych kilku pogodnych nocy.


Koszarawa. Jaka szkoda, że tak rzadko tu bywam. Trzeba to zmienić. Wysiadając z porannego busa ok 7.30 wioska zrobiła na mnie duże wrażenie. Cicha, jeszcze śpiąca osada, spowita porannymi lekkimi mgiełkami oraz zasnuta dymem z kominów. Gdzieniegdzie zza rogu wybiegnie zbłąkany kundel; ktoś cicho przemknie drogą do pobliskiego sklepu po chleb czy inne śniadaniowe wiktuały. Uroku dodaje też licznie zachowane tutaj stare budownictwo. Śmiem twierdzić, że to chyba jedna z ostatnich ostoi tradycyjnej architektury na Żywiecczyźnie. Co rusz, przy głównej drodze stoją stare chaty; niektóre odnowione i przebudowane, ale nadal w większości z zachowaną pierwotną bryłą. Charakter Koszarawy dodaje także widoczny z głównej drogi potężny masyw Pilska.

    

Zapowiada się piękna pogoda. Dziś idę żółtym szlakiem przez Lachów Groń (1045 m.n.p.m.) i Czerniawę Suchą (1065 m.n.p.m.) na Jałowiec (1111 m.n.p.m.) i dalej niebieskim przez przysiółek Wsiórz nad Górną Stryszawą oraz bezszlakowo przez Wojewodową Góre (656 m.n.p.m.) i Czepelówkę (610 m.n.p.m.) do Stryszawy. W dolinie Koszarawy panuje jeszcze poranna szarówka, kiedy wydostaję się poza ostatnie zabudowania wsi. Poranne światło wschodzącego Słońca oświetla już czubki okolicznych wzniesień. O tej porze roku najpiękniej jest podczas wschodów, gdy miękkie i delikatne światło uwydatnia i podkreśla każdy szczegół. Dodatkowo poranne mgły ścielące się w dolinach nadają tajemniczości górskiemu krajobrazowi.

Droga na Lachów Groń (1045 m.n.p.m.) jest przyjemna; w niektórych miejscach dość stroma. Większość trasy prowadzi lasem w którym rosną piękne stare świerki i młode, fantazyjnie poskręcane buki. Nieco poniżej szczytu natrafiam na starą chatę stojącą na niewielkiej polance. Wewnątrz znajduje się piec, prycze i trochę sprzętów codziennego użytku. Widać ktoś dba o to miejsce. I dobrze, takie miejsca z dala od zgiełku i komercji schronisk są w górach potrzebne. Siadam chwilę przed chatą. Nade mną wysokie świerki nucą swoją melodię w rytm wiejącego wiatru. Kiedyś spod tej chaty roztaczał się piękny widok na Pilsko i Babią Górę. Dziś polana już mocno zarośnięta; las zagarnia już nawet samą chatę. Czas wszystko zmienia. Zastanawiam się czy dawniej mieszkający tutaj ludzie lubili po skończonej pracy siadywać przed chatą i patrzeć w dal na spiętrzone masywy najwyższych żywieckich gór.

Chata pod Lachów Groniem

... klimatycznie ...

Spod chaty jeszcze jakieś 15 minut pod górę i szczyt. Lachów Groń (1045 m.n.p.m.), zwany również Bucioryszem, zajmuje obszerna Hala Janoszkowa. Dawniej wypasano tutaj owce; dziś podobno też, o czym informuje znajdująca się tutaj tablica. Patrząc na zeschłą o tej porze roku trawę, niemal metrowej wysokości, trochę w to wątpię. Na skaju hali znajduje się niewielki zamykany szałasik w którym można z powodzeniem przenocować.

Babia Góra z Hali Janoszkowej

Pilsko z Hali Janoszkowej

Niestety ze szczytu muszę szybko się ewakuować ze względu na silny i mroźny wiatr, który skutecznie obniża temperaturę. Widoki stąd piękne na Pilsko i Babią Górę. Kolejnym celem jest kulminacja Czerniawy Suchej (1065 m.n.p.m.). Ten zalesiony i mało interesujący szczyt jest zwornikiem między Lachów Groniem, Jałowcem, a Mędralową. Szybko opuszczam to miejsce i lawirując między wodnymi zastoiskami i błotem wychodzę na jałowiecką Halę Trzebuńską, a raczej na to co z niej pozostało.

W dolinach mgły utrzymują się do południa

Na Jałowcu

Hala Trzebuńska pokrywa zachodnie stoki Jałowca (1111 m.n.p.m.). Z jej dolnej części roztacza się miła panorama na Babią Górę; z górnej zaś na Pilsko i częściowo Beskid Śląski. Sam szczyt „udekorowany” jest malutkim szałasem, krzyżem poświęconym kardynałowi Wyszyńskiemu oraz nieco nadwyrężoną zębem czasu tablicą z opisaną panoramą. Mimo chłodu potęgowanego przez wiatr urządzam tutaj dłuższą przerwę. Grzeję się przy deskach szałasu wystawiając twarz w stronę listopadowego Słońca.

Babia Góra z Hali Trzebuńskiej

Babia ubrana w woal chmur

Pilsko z Jałowca

Początkowo planowałem wracać do Stryszawy szlakiem przez przełęcz Opaczne, przełęcz Przysłop oraz Surzyny, gdzie chciałem wstąpić na wieżę widokową przy ośrodku Beskidzki Raj. Jednak po kalkulacji czasowej, biorąc pod uwagę krótki dzień, wybrałem nieco mniej forsowny wariant przez przysiółek Wsiórz. 
Niebieski szlak z Jałowca prowadzi jego północnymi stokami. Stromym zboczem ścieżka sprowadza na przełęcz Cichą (775 m.n.p.m.) na której znajduje się kilka domów oraz ruiny dawnego posterunku granicznego między III Rzeszą, a Generalną Gubernią. Należy tu wspomnieć, że podczas wojny biegła tędy granica. Dziś po budynku pozostały widoczne jeszcze kamienne schodki oraz obszerne piwnice. Ciekawe miejsce dla miłośników historii.

Ruiny posterunku Grenzschutzu

Po spenetrowaniu ruin schodzę nieco ze szlaku i wędruję na dziko przez las zboczami Kobylej Góry (841 m.n.p.m.). Dzięki temu udaje mi się znaleźć leśną przecinkę z pięknym widokiem na dolinę Stryszawki. Widok jest naprawdę imponujący. Pięknie wyprofilowana, mocno zalesiona dolina nie przypomina innych, silnie już przekształconych dolin Beskidu Żywieckiego.

Dolina Stryszawki

Kolejny odcinek jest mocno monotonny, gdyż prowadzi całkowicie przez las. Karpacka buczyna już całkowicie zrzuciła liście, dlatego światło dociera teraz do poziomu leśnego runa, przez co las nie wydaje się taki smutny, szary. Po kilkudziesięciu minutach wychodzę w końcu na otwartą przestrzeń przysiółka Wsiórz. Cóż za odkrycie, cóż za widoki. Przy jednej, kiepsko utrzymanej drodze stłoczyło się tutaj kilka domów i zagród gospodarskich. W centrum tego osiedla znajduje się szlakowskaz oraz stara dzwonnica loretańska. Dzwonnica, jakich wiele w tej części Beskidów jest jednak mocno zniszczona. Pod daszkiem obitym blachą wisi mały, niewielki dzwon. Poszycie ścian wykonane jest raczej niedbale i jakby naprędce w myśl powodzenia „aby tylko jakoś było” - przynajmniej sprawia takie wrażenie. Dzwonnice loretańskie używane były dawniej jako ostrzeżenie przed pożarem, a także wierzono że bicie ich dzwonów uchroni przed szkodami, które może wyrządzić burza.

Przysiółek Wsiórz

Wsiórz


Dzwonnica loretańska


W tym miejscu żegnam się z wyznaczonym szlakiem, który koło dzwonnicy pnie się w górę nad zabudowania i schodzi na drugą stronę do Lachowic Centrum. Ja podążam dalej drogą przez osiedle. Napotykam jeszcze piękny stary dom; na wpół drewniany, na wpół murowany.


Za ostatnimi domami i polami, droga prowadzi przez potężny modrzewiowy las. Teraz na tyle uroczy, gdyż obsypany złotem. Igły modrzewi jako jedne z ostatnich zmieniają swoją barwę. Jest to jakby ostatni akord odchodzącej wesołej, złotej jesieni.

Modrzewiowa aleja

Przy ostrym zakręcie drogi wchodzę w dobrze widoczny leśny dukt. Zamierzam teraz przez las przedostać się zboczami Wojewodowej Góry i Czepelówki do Stryszawy. Przy pomocy mapy oraz komórkowego GPSa bez trudu odnajduję właściwą drogę, którą dostaje się na kośne łąki nad Stryszawą. Zastaje mnie zachód Słońca. W ostatnich promieniach oglądam Beskid Mały: pasmo Leskowca oraz Żurawnicy. W dole słychać już odgłosy z ruchliwej drogi Sucha Beskidzka – Żywiec. Czas wracać do cywilizacji...

Panorama ze zboczy Czepelówki na Beskid Mały






1 Komentarze:

  1. Ojej.. jak przepiękna jesień...
    Uwielbiam takie zaspane wioski o poranku, o jakich piszesz... :)

    Cztery lata temu byliśmy, tez jesienią, w tych okolicach: http://fotografia-prania.blogspot.com/2013/11/zanurzac-zanurzac-sie-w-gory-sonecznej.html . Było tak świetliście złoto, jesień w górach w najpiękniejszej swej odsłonie.. :) Trasy nie pamiętam zupełnie, ale okolice Stryszawy i na pewno Pasmo Jałowca.

    Ten tekst zainspirował mnie do powrotu w tamte bajeczne okolice... Teraz - wiem już dokładnie gdzie ;) Dzięki!

    OdpowiedzUsuń