15 marca 2017

Zimowe Bieszczady Wschodnie cz.2 - Wysoki Wierch




Drugiego dnia pobytu na Ukrainie postanowiliśmy odwiedzić zimowy kurort ukraińskich Bieszczadów. Sławsko - bo o nim mowa - otoczone z jednej strony masywem góry Trościan (1235 m.n.p.m.), a z drugiej pasmem Wysokiego Wierchu (1243 m.n.p.m.) i Czarnej Repy (1285 m.n.p.m.) sięga swoimi początkami wieku XV (niektóre źródła podają, iż osada jest jeszcze starsza). Jednak prawdziwy rozwój tej miejscowości przypada na okres międzywojenny, kiedy to Sławsko leżało w granicach Rzeczypospolitej. W tym czasie jak grzyby po deszczu powstawały tutaj pensjonaty, hotele i schroniska m.in. schronisko Karpackiego Towarzystwa Narciarzy. Dziś jednak Sławsko nie zachwyca. Miejscowość zabudowana jest głównie brzydkimi, nie współgrającymi z otoczeniem "betonowymi kostkami" rodem z radzieckiej epoki, a obecnie powstające pensjonaty atakują nas pstrokacizną swoich fasad. Jedynym pocieszeniem jest obecnie to, że droga to samego kurortu została wyremontowana i jak na standardy ukraińskie jest w doskonałym stanie.

Nie zatrzymujemy się w centrum miejscowości. Zresztą przejeżdżając przez Sławsko mieliśmy i tak problem z umiejscowieniem jego centrum, gdyż miejscowość wydaje się typową "ulicówką". Warto wspomnieć, że nie jest to ani wieś, ani typowe miasto. Według stanu prawnego Ukrainy to miejscowość o statusie osady miejskiej. Nie tracimy więc czasu na szukanie owego tzw."centrum" i przejeżdżamy przez Sławsko mijając licznych narciarzy wędrujących wzdłuż szosy. Kierujemy się drogą w stronę Wołosianki. Kawałek za ostatnimi zabudowaniami Sławska znajduje się bowiem dolna stacja kolejki "Zachar Berkut" biegnącej na szczyt Wysokiego Wierchu. Mamy zamiar skorzystać z tej "atrakcji" i "zdobyć" w ten sposób ten szczyt.

Sam dojazd do kolejki jest słabo oznaczony. Przed samą stacją znajduje się niewielki plac z parkingiem oraz trochę budek w których sprzedawane są pamiątki. Długość wyciągu to 2800 m, a różnica wysokości to 550 m.

Dolna stacja kolejki "Zachar Berkut"
  
Kupujemy bilety i ruszamy kolejką w górę. Należy tutaj nadmienić, że prędkość wyciągu jest bardzo mała. Kanapy przesuwają się iście żółwim tempie; trasa dłuży się; z krzesełek brak ciekawych widoków. Nie pomaga także bardzo silny mróz, który powoduje że wyjeżdżamy na górę przemarznięci. Dopiero przed samym końcem trasa kolejki opuszcza las i wjeżdża na połoninę, gdzie otwierają się szersze perspektywy. Dodatkową miłą niespodzianką jest fakt, że mamy dziś do czynienia z inwersją temperatury tzn. na dole i w dolinach panuje bardzo silny mróz, a na szczytach zaś jest bardzo ciepło i można spokojnie wytrzymać bez kurtek.
Górna stacja kolejki "Zachar Berkut"


Na górze panuje wspaniała pogoda; turyści i narciarze dopisują. Spod górnej stacji kolejki możemy podziwiać widok w kierunku północnym na Sławsko i górujące nad nim szczyty Trościana i Menczyła oraz w oddali szczyty Paraszki w Beskidzie Skolskim. W przeciwnym kierunku ukazuje się wspaniała panorama Połoniny Borżawy, a nieco za nią widoczna jest Połonina Krasna.


  

Postanawiamy opuścić okolice górnej stacji i kierujemy się przetartym przez skutery śnieżne szlakiem na widoczne najbliżej wzniesienie.

Górna stacja kolejki z widoczną karczmą-schroniskiem
Wychodzimy na najbliższą kulminację skąd roztacza się piękny widok podobny do opisanego wcześniej z tym, że poszerzony o kierunek wschodni. Na horyzoncie bardzo dokładnie rysują się dumne pasma Gorganów, a przed nami rozciąga się wspaniała połonina Czarnej Repy.

Połonina Czarnej Repy

  
W dole zabudowania Różanki Wyżnej, a na horyzoncie Gorgany

Karpacka impresja

Tak wspaniałe widoki, że nie można oderwać oczu. Sycimy swoje oczy krajobrazem otulonym śnieżnym płaszczem i zalany słonecznym blaskiem. Szczególnie piękna jest gra cieni na stokach okolicznych gór. Wspaniale prezentuje się schowana w dolinie wieś Różanka Wyżna. Jej wiejskie zabudowania bardzo pięknie harmonizują z górskim otoczeniem.

Zabudowania Różanki Wyżnej 

Gra świateł i cieni

            
W dolinie

Czas płynie szybko i jak się okazuje my też nie mamy już go za wiele. Po słodkim lenistwie w zimowym słońcu udajemy się w drogę powrotną. Przy zjeździe w dół mamy przyjemność porozmawiać z panami pracującymi przy górnej stacji kolejki. Gdy zauważają, że jesteśmy z Polski sami nawiązują rozmowę. Okazuje się, że obydwoje pracowali w Polsce. Po wymianie uprzejmości bardzo gorąco zapraszają nas ponownie do odwiedzin - ja na pewno znów się kiedyś tutaj pojawię, bo te tereny są naprawdę piękne.

Ten dzień nie obfitował w długą trasę jaką mam w zwyczaju pokonywać w górach. Nie jestem też zwolennikiem wyciągów. Ale mimo to odwiedzone przez nas miejsce uraczyło nas wspaniałym klimatem i widokami. Warto było!

1 Komentarze:

  1. Radość dla oczu nawet na ekranie komputera, a jak pięknie to musiało wyglądać w realu. Mam taką zasadę, że jeżeli są możliwości skorzystania z wyciągów, to z nich korzystam, choć nie zawsze. Za to tam gdzie ich nie ma, nogi się porządnie napracują, a Wasze napracowały się poprzednio. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń