2 stycznia 2018

Beskid Śląski - W zimowej krainie




Już myślałem, że spacer na Soszów w połowie listopada był ostatnią okazją na wybranie się w góry w 2017 roku. Niestety ostatnio wolne weekendy nie współgrały z dogodną pogodą na górskie wojaże. Tym samym z wielką radością przyjąłem fakt, że w przedostatni dzień roku udało się wstrzelić w kilkugodzinne okno pogodowe. Wyjazd na wschód Słońca na Ochodzitą (894 m.n.p.m.), a później spacer dookoła trójstyku granic Polski, Słowacji i Czech okazał się strzałem w dziesiątkę.

Już bardzo dawno nie miałem okazji obserwować górskiego wschodu Słońca, dlatego motywacja do wczesnego opuszczenia łóżka była dość silna. Pobudka o 4 rano w dzień wolny od pracy? - to zakrawa na horror! Horror ten wraz z upływem przejechanych kilometrów zamienił się jednak w piękną baśń. Jadąc autem dotarliśmy do Koniakowa od strony Milówki i Kamesznicy. Już po drodze w pierwszych błyskach przedświtu można było odnieść wrażenie, że przenieśliśmy się w bajkową krainę zimowej Narnii. Dzięki temu, że wczoraj obficie padał tu śnieg drzewa, drogi, domy i cała okolica otuliła się białą kołderką śniegu i skrzyła się teraz w kilkustopniowym mrozie. Ciemnogranatowe niebo powoli jaśniało na wschodzie łuną budzącego się Słońca.

W oczekiwaniu na wschód Słońca

Niech taka zima trwa jak najdłużej

Najwyższe szczyty Beskidu Żywieckiego: Romanka, Rysianka i Pilsko

Na Ochodzitą dotarliśmy jakieś 20-30 minut przed wschodem. W brzasku pierwszych słonecznych promieni można było zaobserwować delikatną koronkę tatrzańskich szczytów, które nieśmiało wynurzały się z niskich, przysadzistych wierzchołków Beskidu Żywieckiego. Niezmiernie pięknie wyglądały wzgórza na północy. Pagórki na których rozsiadły się wsie Koniaków, Istebna; odległe pasma Czantorii czy Beskidów Morawsko-Śląskich najpierw przyprószone złotym odblaskiem, później oblały się purpurą i pomarańczem wschodzącego Słońca, aby na końcu wykąpać się w żółtym blasku świtu. Prognozy nie zawiodły i poranek okazał się bardzo pogodny; idealnie bezchmurne niebo; lekki wiatr potęgujący uczucie zimna. Jedynie odległe słowackie doliny na południowym-zachodzie spały pogrążone pod grubą warstwą mgły.  

I jest. Złoty Dysk wynurza się zza chmur

Rupienka

Koniaków na tle Beskidów Morawsko-Sląskich

Jaworzynka, Girova i pasmo Połomów w Czechach

Podniebna zimowa kraina

Szczyt Ochodzitej to bardzo dobry punkt widokowy z panoramą na cztery strony świata. Wierzchołek góry wieńczy wieża telekomunikacyjna; oprócz tego znajdziemy tutaj jeszcze krótki wyciąg orczykowy; kapliczkę malowniczo wkomponowaną w jedno ze zboczy i tzw. Bramę Karpacką, która jest elementem promocyjnym Szlaku Wołoskiego - nowego produktu turystycznego w polskich Karpatach.

Kapliczka na Ochodzitej





Karpacka Brama A.D. 2017



Po spędzeniu na szczycie ok. 1,5 h; zmarznięci, ale zadowoleni spałaszowaliśmy w aucie prowizoryczne śniadanie i udaliśmy się na krótki spacer w okolicach trójstyku granic Polski, Słowacji i Czech. Wędrówkę zaczęliśmy przy końcowym przystanku autobusowym w Jaworzynce, skąd żółtym szlakiem wygodną drogą doszliśmy w 15 minut do miejsca, gdzie schodzą się granice trzech państw. Ustawiono tutaj wiaty odpoczynkowe, godła narodowe poszczególnych państw, jak i masywne granitowe obeliski. Niestety obecnie przejście na stronę słowacką jest utrudnione z powodu zawalenia się mostu nad potokiem. Chętni do przedostania się na drugą stronę muszą teraz przekroczyć dość głęboki wąwóz.  

Okolice Trójstyku

Trójstyk granic Polski, Czech (po prawej), Słowacji ( w oddali po lewej)

Z trójstyku żółty szlak doprowadza nas do malutkiej czeskiej wsi Hrczawa, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Stoi tu jeszcze kilka starych, drewnianych domów; uwagę zwraca drewniany kościół pw. św. Cyryla i Metodego z 1936 roku.

Kościół św. Cyryla i Metodego w Hrczawie

Stara plebania


Hrczawa

Stara chata

Początkowo zakładaliśmy zdobycie szczytu Girovej (839 m.n.p.m.), ale rozleniwieni zimowym Słońcem postanowiliśmy zmienić trasę i wrócić do Jaworzynki przez Wawrzaczów Groń (687 m.n.p.m.) podążając cały czas żółtym szlakiem. Wpływ na naszą decyzję miały także coraz liczniej pojawiające się chmury i zapowiedź zmiany pogody w najbliższych godzinach. Szlak prowadzi w większości asfaltem, co sprawia że lepiej jest nim wędrować zimą niż latem podczas upalnej pogody, kiedy człowiekowi wydaje się, że znalazł się na rozgrzanej patelni.

Zimowy las

Gdzieś na skraju lasu

Wiatr strącał śnieg z gałęzi...

Po przekroczeniu byłego polsko-czeskiego przejścia granicznego, docieramy na Wawrzaczów Groń (687 m.n.p.m.), gdzie pogoda już całkowicie zawodzi. Słońce znika za chmurami, a uczucie zimna potęguje silny, lodowaty wiatr. Pozostaje już tylko zejście na parking do Jaworzynki, aby w ten sposób zakończyć tą ostatnią wędrówkę karpackimi ścieżkami w 2017 roku.

Budynki po dawnym przejściu granicznym

Wawrzaczow Groń i widok na Ochodzitą i Baranią Górę

Wawrzaczów Groń: widok na Beskidy Kysuckie i nowo otwartą ekspresówkę D3

A podsumowanie roku?! Tak będzie w następnym wpisie...

Udanych wędrówek w 2018!  

  
  



0 Komentarze:

Prześlij komentarz