6 sierpnia 2020

Beskid Wyspowy - wiejska sielanka w Paśmie Łopusza




Są takie miejsca w polskich Beskidach i na pogórzu, gdzie w niezmąconej symbiozie trwa nadal sielskość wsi oraz rozmach górskich krajobrazów. W dobie szaleństwa koronawirusa, gdy nieprzebrane tłumy zalewają najpopularniejsze polskie górskie szlaki od Sudetów przez Tatry po Bieszczady warto szukać takich miejsc. A odnaleźć je można całkiem niedaleko; wystarczy - pędząc gdzieś w stronę Tatr czy innych popularnych beskidzkich wierchów - skręcić gdzieś w bok z utartej trasy i dać się poprowadzić wąskimi, krętymi, wiejskimi traktami, aby odkryć to co dotąd nieznane, a może przypomnieć sobie to nieco zapomniane.


Kościół pw.św. Jakuba Apostoła

Szukając krótkiej i niewymagającej, a jednocześnie nieoczywistej trasy, gdzie wędrując spotkać można jedynie ciszę oraz zdziwiony wzrok mieszkańców na widok samotnego wędrowcy z plecakiem trafiłem w Pasmo Łopusza i Kobyły na pograniczu Beskidu Wyspowego i Pogórza Wiśnickiego.

Auto pozostawiam na parkingu we wsi Rozdziele przy XV-wiecznym drewnianym kościele pw. św. Jakuba Apostoła przeniesionego w to miejsce z Królówki w 1986 roku. Spod kościoła nie prowadzi żaden znakowany szlak na grzbiet pasma, także wybieram z mapy jedną z dróg, która wyprowadzi mnie na grzbiet.

Idę przez przysiółek Rozdziele Duże. Droga wiedzie między wiejskimi gospodarstwami; po drodze mijam także okazałą kaplicę. Szybko nabieram wysokości, więc praktycznie od razu mam okazję podziwiać rozległe widoki na dolinę oraz Pasmo Łososińskie. Pomimo asfaltu idzie mi się bardzo dobrze; sycę oczy wspaniałymi widokami. Staram się nigdzie nie śpieszyć, wyciszam się na widok szachownicy pól. Przy dźwiękach muczących krów i traktora wracają dawne wspomnienia z wakacji na wsi. Piękny i cudowny czas beztroski… łapania motyli, koszenia trawy, żniw, ciepłego chleba wypiekanego w prawdziwym piecu i jedzonego z prawdziwym masłem.


Droga w stronę grzbietu

Rozdziele Duże - kaplica

Rozdziele

W drodze

Dochodząc do grzbietu znajduję oznaczenia niebieskiego szlaku dalekobieżnego Bochnia – Tymbark, będę teraz podążał jego śladem. Łopusze Wschodnie (612 m.n.p.m.) to płaska kulminacja pokryta polami, dlatego widoki stąd przednie. Zatrzymuje się tu na chwilę w cieniu niewielkiego dębu i niecodziennej budowli – zapewne jakiejś formy wiatraka.



W oddali pasmo Łososińskie

Czereśnie

Łopusze Wschodnie



Łopusze Wschodnie

Dalsza część trasy prowadzi wzdłuż pojedynczych gospodarstw, niewielkich zagajników, sadów i poletek zbóż. Gdy asfaltowa droga skręca w lewo i kieruje na powrót w doliny, szlak odbija na wprost i prowadzi do okazałego lasu. A w tym popołudniowym czasie jest to las magiczny gdzie promienie Słońca przebijając się przez świerkowe konary zapalają drobinki kurzu każąc im tańczyć w rytm powiewu wiatru.


Wśród sadów i pól

Wśród pól

Łopusze Zachodnie

Przede mną kolejna kulminacja – Łopusze Zachodnie (661 m.n.p.m.), nieco wyższa od poprzedniej lecz całkowicie zalesiona. Niestety gubię się tu trochę próbując odnaleźć właściwą ścieżkę. Oznaczenia są tu bardzo słabo widoczne lub nie ma ich wcale. W końcu droga doprowadza mnie do nowo budowanego domu. Nie chcąc przechodzić przez czyjąś posesje muszę wrócić i inną ścieżką przez las obejść zabudowania. W końcu docieram do tabliczki z nazwą szczytu.


Łopusze Zachodnie

Schodząc na przełęcz Rozdziele

W dole przełęcz Rozdziele, w górze przełęcz Widoma

Od tego momentu zaczynam schodzić w dół początkowo przez las gdzie znajduje się skrzyżowanie szlaków, a później przez otwarte przestrzenie ku przełęczy Rozdziele (480 m.n.p.m.) i biegnącej tamtędy drodze wojewódzkiej nr 965. Od szosy szlak podrywa się ponownie ostro w górę i wyprowadzana na przełęcz Widomą (535 m.n.p.m.) skąd przy dobrej pogodzie można dojrzeć Tatry. Widoki cudne, ale okoliczności już trochę mniej. Klimat tego miejsca niszczy ruchliwa droga oraz mini parking. Zainstalowano tutaj także kilka ławek oraz panoramy z opisami widocznych szczytów.


Łopusze Zachodnie z przełęczy Widomej

Na przełęczy Widomej - Pasmo Łososińskie

Przełęcz Widoma

Przełęcz Widoma - w kierunku Tatr

Z przełęczy idę kawałek wzdłuż czarnego szlaku, a później prosto drogą asfaltową mijając od północy kulminację Cuby (596 m.n.p.m.) z charakterystyczną wieżą przekaźnikową. Droga wije się leniwie wzdłuż domów i pól. W końcu osiągam kulminację i wychodząc z lasu otwiera się przede mną szeroki widok na bliską już całkiem dolinę Łososiny oraz okoliczne wzgórza. Słońce wędrujące nisko nad horyzontem ozłaca całą panoramę, wszystko zaczyna cichnąć i uspokajać się w nadchodzącym wieczorze, ale to już koniec sielanki, bo stroma betonowa droga sprowadza mnie szybko na dół do głównej drogi, na parking, do tego co zostawiamy w dolinach idąc ku wierchom...


Schodząc w dół...

W stronę doliny Łososiny

Coraz mniej tradycyjnej zabudowy


1 Komentarze:

  1. Każdy ma wspomnienia z dzieciństwa, każdy ma inne. I to jest fajne. Ważne, że przeniosłem się z Tobą w czasie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń