6 marca 2017

Granią Małej Fatry w czasie halnego...




Trasa: Chata Vratna - Gruń - Południowy Groń - Chleb - Snilovskie Sedlo - Chata Vratna

W ostatnią sobotę miałem okazję odwiedzić bardzo malownicze pasmo u naszych południowych sąsiadów Słowaków. Mała Fatra, a dokładnie jej krywańska część - bo o niej mowa - przypomina mi zawsze wierchy Tatr Zachodnich. W obu przypadkach grzbiety tych gór są na ogół łagodne, porośnięte wysokogórską murową. Jedynym skalistym fragmentem Małej Fatry jest Mały i Wielki Rozsutec oraz niewysokie  Boboty i Sokolie.

Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy z doliny Vratnej, a dokładnie z węzła szlaków przy dolnej stacji kolejki na Snilovskie Sedlo. Zaraz obok znajduje się Chata Vratna. Niestety schronisko jest obecnie zamknięte z powodu uszkodzeń budynku po zejściu lawiny błotnej w 2014 roku. Ślady tego kataklizmu w którym zginęły 4 osoby nadal widoczne się w górnej części doliny.
Od węzła szlaków kierujemy się za znakami żółtymi. W dolinie nie ma już śniegu, powoli wkracza tutaj wiosna. Ścieżka w niektórych miejscach pokryta jest lodem i śniegiem, ale idzie się dobrze. Nad naszymi głowami szumi las - to pierwsze oznaki szalejącego na grani halnego. Z leśnych przecinek pojawiają się pierwsze widoki.

  

Bardzo szybko osiągamy nasz pierwszy punkt pośredni - Gruń (989 m.n.p.m.), na którym usytuowane jest niewielkie schronisko Chata na Gruni. Z racji pięknej pogody, panuje tutaj dość spory ruch. Okoliczne trasy narciarskie są nadal czynne i wiele osób korzysta w pełni z zimowego szaleństwa. 

Widok spod Chaty na Gruni na Kraviarskie (1361 m.n.p.m.)

Krótki odpoczynek i w drogę. Kierujemy się dalej żółtym szlakiem na szczyt Południowego Gronia. Tutaj trzeba podkreślić, że jest to jedno z najbardziej stromych podejść w Małej Fatrze. Idziemy wzdłuż trasy narciarskiej. Ze względu na stromiznę i zalegający zmrożony śnieg niezbędne okazują się być raki. Humory dopisują, toteż szybko pniemy się w górę... Przekraczamy niewielki zagajnik i naszym oczom ukazują się rozległe widoki na wspaniałe szczyty Małego i Wielkie Rozsutca. Tutaj też coraz bardziej odczuwamy silne podmuchy halnego. Schodzące osoby z góry ostrzegają nas, że na szczycie bardzo mocno wieje.

  

W końcu stajemy na szczycie Południowego Gronia (1460 m.n.p.m.). Tak stoimy jeszcze! Choć porwiste podmuchy wiatru próbują nas przewrócić. Długo nie da się utrzymać w bezruchu. Halny pokazuje swoją siłę! Rekompensatą są wspaniałe widoki zaśnieżonej Fatry. Na horyzoncie rysuje się doskonale widoczna główna grań: od Wielkiego Rozsutca (1609 m.n.p.m.) poprzez Stoha (1608 m.n.p.m.), Chleb (1646 m.n.p.m.) aż po najwyższy szczyt Wielki Krywań (1709 m.n.p.m.).



  

Idziemy dalej. Na grani śnieg jest dobrze zbity, nie zapadamy się, raki stabilizują nasze kroki. Wiatr cały czas się wzmaga; raz za razem napotykamy miejsca zaciszne; a w niektórych wieje tak silnie, że musimy z całych sił opierać się wiatru aby się nie wywrócić. Czasami walka z żywiołem przybiera formy pewnej zabawy; być może dlatego, że jest to ciepły wiatr i nie odczuwamy chłodu.

Wędrówka granią
W okolicach kulminacji Steny dopada nas niespodziewana śnieżna zadymka! Wiatr tworzy tutaj prawdziwe śnieżne wiry, wywiewa śnieg z południowych zboczy i przerzuca na północne. Dostajemy tutaj solidną dawkę batów.

Przed nami na szczycie wiatr "bawi się śniegiem"
W końcu udaje nam się osiągnąć szczyt Chleba (1646 m.n.p.m.). Wiatr jest tutaj tak silny, że nie jesteśmy w stanie utrzymać się na nogach. Na początku kucamy, później siadamy; przemieszczanie się w samym rejonie szczytu możliwe jest tylko na czworakach. Na samym szczycie spotykamy parę turystów ze Słowacji. Podobnie jak my przywarli ciałem do ziemi i czekają na chwilę, kiedy wiatr będzie choć odrobinę słabszy, aby umożliwił jakikolwiek ruch. W końcu - po upływanie jakiejś minuty, może dwóch - następuje taki moment. Powoli przemieszczamy się w dół, aby po chwili, kilka metrów od szczytu już normalnie wstać na nogi i kontynuować wędrówkę. Okazuje się, że już kilka metrów od szczytu wiatr jest o wiele słabszy, co pozwala na marsz w pozycji wyprostowanej.

W planach było dziś jeszcze zdobycie Wielkiego Krywania (1709 m.n.p.m.), ale część ekipy  -  w tym ja - rezygnuje i schodzi do górnej stacji kolejki na Snilovskie Sedlo. Nie wszyscy jednak odpuszczają i dwóm śmiałkom udaje zdobyć się najwyższy szczyt Małej Fatry.


Wielki Krywań ze szlaku na Chleb

  
Grań Małej Fatry z górnej stacji kolejki

Po krótkiej regeneracji sił przy kolejkowej restauracji schodzimy zielonym szlakiem wzdłuż wyciągu do parkingu. Mała Fatra żegna nas Słońcem, wiatrem, śniegiem... To był udany dzień.


3 Komentarze:

  1. Opis piękny jak zawsze, widoki również. Warto przeczytać, obejrzeć zdjęcia, aby w końcu pojechać i zobaczyć i... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, bo wiem co znaczy dreptanie po Małej Fatrze w takich warunkach, w lutym podczas 622 trasy szedłem w mleku. Tylko raz schodziłem z Południowego Gronia do Chaty na Groniu i wydawało się, że zniszczyłem kolana (ale po 3 godzinach przeszło), dlatego od tamtej pory chodzę wyłącznie w górę, tak jak Wy obecnie.
    Gratuluję hartu, zapału i odwagi. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat to podejście daje w kość. Szedłem 2 razy tamtędy w dół; raz było to po deszczu i było ta raczej zjeżdżanie po mokrej trawie i błocie niż schodzenie :) Pozdrawiam

      Usuń