26 października 2017

Beskid Żywiecki - Słonecznymi halami Beskidu




Słoneczny, jesienny dzień. Ostatni z tych ciepłych dni tego pogodnego, październikowego tygodnia. Piątkowy poranek na Hali Boraczej w Beskidzie Żywieckim okazał się strzałem w dziesiątkę. Cieszę się, że jestem tutaj przed weekendowym szczytem wycieczkowym. Poranne, lekkie mgły w dolinach nadają uroku odległym widokom. Słoneczne promienie podpalają drzewa okryte złotem i brązem. Z oddali słychać miarowe, melancholijne i dźwięczne odgłosy dzwonków stada owiec, które pod nadzorem pasterza i jego dwóch psów opuszcza po nocy swój koszar. Obserwuję, jak powoli wędrują skrajem lasu przez małe zagajniki na miedzach pól. Mam szczęście, gdyż kierują się w stronę schroniska na Hali Boraczej skąd mogę doskonale je obserwować.


Owce na halach zawsze dodają uroku i malowniczości górskim krajobrazom. Są nieodłącznym składnikiem górskiej kultury, który na szczęście w ostatnich latach zostaje na nowo odkrywana i doceniana. Dowodem na to są liczne uroczyste wiosenne czy jesienne redyki organizowane nawet w małych górskich miejscowościach. Trochę pod wpływem coraz bardziej wymagającego turysty, a trochę poprzez powrót do korzeni rdzennych mieszkańców kultura pasterska stara się trwać w tych jednych z najbardziej zurbanizowanych gór w Polsce.

Hala Boracza spod schroniska

Wypas owiec

Żal odchodzić z Boraczej. Dziś tak tu miło... i do tego te owieczki. Uczta dla oczu i ducha. I kolejny przystanek na Niżnej Cukiernicy – niewielkiej hali z pozostałością górskiej chaty. Zaledwie kilkanaście minut z Boraczej i znów dłuższy postój. Owce i tutaj zawędrowały. Siadam sobie na progu chaty i patrzę. Zamykam oczy, marzę. Słucham „zbrykania” owiec, a delikatny ciepły jesienny wiatr przynosi ich wyrazisty zapach oraz pachnącą woń nagrzanej trawy. Czas płynie wolno, prawie się zatrzymuje...

Cukiernica Niżna

Wypas na Cukiernicy Niżnej, w tle Barania Góra (1220 m.n.p.m.)

Idę na Lipowską (1324 m.n.p.m.) i Rysiankę (1322 m.n.p.m.). Idę szlakiem zielonym. Tyle lat chodzenia w Beskidzkie Żywieckim, a jeszcze nigdy nie szedłem tym szlakiem. Na Rysiankę i Lipowską z Boraczej zawsze chadzałem przez Redykalny Wierch (1144 m.n.p.m.), przez jedne z najbardziej malowniczych hal w Beskidzie Żywieckim. Wyczytałem kiedyś, że szlak zielony jest mało ciekawy, ale czyżby? Zielone paski prowadzą bardzo wygodną wąską ścieżką pomiędzy licznymi wyrębami, dzięki czemu cały czas mogę podziwiać potężny masyw Romanki (1366 m.n.p.m.) i okoliczne szczyty. Na horyzoncie jak na dłoni widać pasmo Baraniej Góry (1220 m.n.p.m.) i Skrzycznego (1211 m.n.p.m.) w Beskidzie Śląskim. A na ostatnim planie pasmo Czantorii i Stożka oraz Beskid Śląsko-Morawski w Czechach. Dlaczego ktoś napisał, że mało ciekawy! Mi się podoba! Po drodze mijam jeszcze ładne skalne odsłonięcie karpackiego fliszu na północnych stokach Boraczego Wierchu (1244 m.n.p.m.).

Romanka (1366 m.n.p.m.), przełęcz Pawlusia (1176 m.n.p.m.) oraz Rysianka (1322 m.n.p.m.)

Beskid Śląski ze stoków Lipowskiego Wierchu (1324 m.n.p.m.)

Przed schroniskiem na Hali Lipowskiej szlak zielony łączy się z żółtym wiodącym z Redykalnego Wierchu. Jestem u celu. Jedne z najbardziej obleganych schronisk w Beskidzie Żywieckim zostały dziś nawiedzone przez zorganizowane grupy wycieczkowe. A myślałem, że w piątek będzie nieco spokojniej. Widoki przepiękne, zresztą jak zawsze. Nad Orawą i górskimi dolinami utrzymują się mgły. Dzięki dobrej widoczności horyzont wieńczy koronkowy łańcuszek Tatry i Niżnych Tatr. Nieco na zachodzie charakterystyczny szczyt Wielkiego Rozsutca (1610 m.n.p.m.) w Małej Fatrzej, przypominający mi zawsze głowę z grzebieniem kury bądź koguta. Dalej widoczna główna grań Małej Fatry. A poza tym morze bliższych i dalszych szczytów Beskidu Żywieckiego, Orawy, Beskidu Kysuckiego i Wielkiej Fatry. Pomiędzy nimi masywna sylwetka Wielkiego Chocza (1611 m.n.pm.). To na południe. Na wschodzie horyzont zamyka masywna sylwetka Pilska (1557 m.n.p.m.) oraz widoczny koniuszek szczytu Babiej Góry (1725 m.n.p.m.). Nieco na północ widoczna Romanka (1366 m.n.p.m.) u której podnóży leży widokowa Hala Pawlusia.

Hala Lipowska

Tatry

Pilsko i Babia Góra z Rysianki

W góry miły bracie...

Schronisko Rysianka

Środek października, a wydaje się jakby to było lato. Przed schroniskiem sielanka. Zabawy ze schroniskowym psem. Niektórzy próbują się opalać, inni oddają się błogiemu lenistwu przy kuflu zimnego piwa. Idealna pogoda na wędrówki górskie. Szkoda, że taka przepiękna, kolorowa jesień z apogeum barw trwa w górach bardzo krótko bo tylko około tygodnia.

Słońce coraz mocniej pochyla się nad zachodnim horyzontem. To znak, że trzeba wracać. Szeroką, kamienistą drogą schodzę na przełęcz Pawlusią (1176 m.n.p.m.) z przepiękną widokową halą. Zachodzące Słońce uwydatnia kształty, zarysowuje głębokie cienie górskich dolin w których zapadł już zmrok, podpala drzewa na wierzchołkach szczytów i szczycików. Miło jest leżeć na suchej, krótkiej trawie nagrzanej Słońcem. Dzień powoli gaśnie. Krajobraz – niby statyczny – to jednak ciągle zmienia się pod wpływem wędrującego światła. Chwilo trwaj...

W drodze na Halę Pawlusią

Z Hali Pawlusiej

Panorama z Hali Pawlusiej

Autor na hali







0 Komentarze:

Prześlij komentarz